
Wałek Jadeitowy – must have czy zbędny gadżet?
Jakiś czas temu, wałki do masażu twarzy, niczym grom z jasnego nieba pojawiły się wszędzie. Z kwarcu, jadeitu, różowe, zielone… Testowały je blogerki, youtuberki, influencerki… Wszyscy.
Nie jestem typem człowieka, który leci za modą i rzuca się na to co popularne (chociaż nie myślę, że jest w tym coś złego). Wałki oglądałam, popodziwiałam i zignorowałam… Tylko po to, żeby po kilku miesiącach zapragnąć mieć własny.
Wałek Jadeitowy zdecydowałam się kupić, kiedy kolejny dzień z rzędu, obudziłam się z opuchniętą twarzą. Stres w pracy, nadgodziny, późne chodzenie spać… Worki pod moimi oczami stawały się coraz większe, a ja czułam przez to spory dyskomfort. W dodatku powiększone pory, które zauważyłam dopiero przy zmianie światła w łazience, też zaczęły razić mnie mocno w oczy.

Marzyłam momentami żeby włożyć głowę do wiaderka z kostkami lodu, czułam po prostu, że moja cera bardzo potrzebuje takiego termicznego szoku.
Ile kosztuje wałek do masażu twarzy?
Ceny są przeróżne, od kilku groszy do ponad stu złotych. I tu trzeba bardzo uważać. Słyszałam o sytuacjach gdzie sklepy zamawiały wałki za kilka groszy na Alliexpress i sprzedawały je za nawet kilkadziesiąt złotych.
Przejrzałam różne aukcje, sklepy i opinie i ostatecznie zamówiłam swój przy okazji zakupów w znanej mi od dawna drogerii online.
Wydałam na niego dokładnie: 19.99 zł.

Nie chodzi o to, że żałowałam i nie chciałam dać więcej. Wydaje mi się, że to najbardziej przyzwoita i sprawiedliwa cena, za kawałek metalu i dwa kamyki.
Skoro tak, to dlaczego nie Alliexpress? Po przeczytaniu opinii okazało się, że często coś przybywa pęknięte, uszkodzone, jakoś dziwnie posklejane… Lubię zakupy na Allie. Ale jakość wałków po prostu jest podobno tragiczna i nie chciałam ryzykować dla kilku złotych… Plus czekać miesiąc.
Dlaczego wybrałam jadeit, a nie np. Kwarc?
Decydowała w tym wypadku cena. Stwierdziłam, że różnica pomiędzy nimi nie jest aż tak duża, żebym płaciła 3x więcej.
Kwarc jest bardziej odporny na uszkodzenia i zarysowania. Jest też bardziej kruchy, przez co wolałabym żeby mi nie spadł, rozpadając się na kilka kawałków.

Jeśli chodzi o kwestie płynących od kamieni energii i tego typu rzeczy… W to nie wnikam. Nie jest to moja dziedzina nauki, nigdy się nie zagłębiałam i sama nie wiem czy wierzę. Dlatego więcej różnic (no może jeszcze poza kolorem) nie jestem w stanie wymienić.
Jak używam swojego wałka?
Tylko i wyłącznie na wcześniej oczyszczoną skórę twarzy. Poza tym masaże wykonuję tylko rano, bo tylko wtedy moja skóra, aż się prosi o taki zabieg. Mój główny trick?
Swój wałek trzymam w lodówce.
Za pierwszym razem zrobiłam piękny błąd i położyłam go luzem, zaraz obok świeżych drożdży. Masaż śmierdzącym drożdżami wałkiem wcale nie był przyjemny, na szczęście z pomocą sody oczyszczonej, udało mi się go pozbyć. Teraz trzymam go w foliowym woreczku ze strunowym zapięciem. Polecam ten sposób.
Masaż lodowatym kamieniem nie jest w pierwszej chwili przyjemny, ale po kilku sekundach czuję jak schodzi opuchlizna, oczy stają się mniej podkrążone a pory mniej widoczne. Cera wygląda na wypoczętą, a ja na wyspaną. Ten poranny rytuał działa na mnie lepiej niż wiele kosmetyków, dlatego polecam! Tym bardziej, że cena jest niewielka, a efekty, jak dla mnie genialne.
Dla zainteresowanych zostawiam link do sklepu gdzie kupiłam swój i mogę polecić: WAŁEK JADEITOWY

Dlaczego jesteś gorsza niż inni?
Może Ci się spodobać

Podsumowanie 2020 i moje postanowienia na 2021 rok!
30 grudnia 2020
Ayumi – kosmetyki inspirowane starożytnymi zasadami Ayurvedy.
11 listopada 2020
komentarzy 5
Małgorzata
Bardzo ciekawy wpis, w sumie to zawsze zastanawiałam się czy warto go stosować 🙂
czerwonafilizanka
Soda oczyszczona to dobry patent, znam i stosuję.
Elwira_evi
Wow, już od dawna myślę nad tym wałkiem 😂 ta cena bardzo kusi ❤️
NatureWomen_XL
Woow. Skusiłaś mnie na te rozszerzone pory. Od dawna zastanawiałam się nad kupnem takiego wałka, chyba nawet któregoś razu widziałam w biedrze. Ale jakoś nie jest to dla mnie must have więc odpuściłam.
aagnieszkaa1
Nie stosuję tego typu gadżetów, ale kto wie…